Nathan
Czym prędzej wsiadłem do samochodu . Odpaliłem go i ruszyłem w stronę swojego domu . James i Ariana ? Sami w domu ? Moim domu ? Jestem zaskoczony całą sytuacją . Oni się nienawidzą ! I to mało powiedziane . Nie cierpią się od kiedy ich ze sobą zapoznałem . Jeśli James pojawiał się u nas w domu kiedy Grande była w nim , to tylko i wyłącznie po to żeby mnie podwieźć do pracy albo kiedy byliśmy umówieni na przykład na piwo . Czasami wpadał do mnie w ważnej sprawie . Jeśli nie musiał , to nie odwiedzał nas . Zawsze bałem się zostawić ich chociażby na chwilę samych . A tu proszę . Ja się martwię o ich zdrowie , że się pozabijają , ale jednak potrafią przeżyć wspólne spotkanie . Chyba , bo mam nadzieję , że James jeszcze żyję , a Grande nic się nie stało .
Byłem już na miejscu . Wysiadłem z auta delikatnie zamykając drzwi . Próbowałem być spokojny i nie wybuchać czy nie robić jej scen , ale nie wiem czy się uda . Byłem bardzo wzburzony .
Kiedy przekroczyłem próg domu od razu ujrzałem biegnąca w moją stronę Arianę . Uwiesiła mi się na szyi i zaczęła mnie ściskać , całować . Ciągle mówiła jak bardzo za mną tęskniła i że cieszy się , że już jestem z powrotem .
- Ariana , co tu się dzieje ? - spytałem dokładniej rozglądając się po mieszkaniu . Panował tam chaos . Wszędzie brud , usmolone naczynia . Kurz , którego nie znosiłem i na który miałem alergię . Dookoła mnie leżały jej ciuchy , buty . Te przedmioty też nie należały do najczystszych .
- Aaaa... To taki malutki nieporządek . - zachichotała i pociągnęła mnie do salonu . Usadziła na kanapie , a sama wlazła na moje kolana i objęła rękoma moją szyję .
- Ariana .! - krzyknąłem zrzucając jej dłonie z siebie i zdejmując z kolan . Popatrzyła na mnie wielce przerażona . Nie mogłem w to uwierzyć . Ją dziwi fakt , że jestem zły z powodu stanu mojego mieszkania ? Co ona najlepszego zrobiła ?!
- Ty to nazywasz " małym nieporządkiem " ?! - wstałem i złapałem się za głowę - Nie było mnie zaledwie kilka dni . Kilka dni ! - chodziłem dookoła salonu - Wróciłem , a ty panuje ogromny burdel ! Jak ty , taka malutka istotka mogłaś doprowadzić do takiego stanu moje mieszkanie ?! Rozumiem jeśli nie byłoby mnie miesiąc , ale kilka dni ?! - byłem przerażony . Moje ukochane mieszkanie przemieniło się w ... W coś okropnego !
Dziewczyna podeszła do mnie i po raz kolejny objęła rękoma . Spojrzałem na nią ze złością i odepchnąłem . Ruszyłem w stronę schodów , żeby zobaczyć stan piętra , gdzie była nasza sypialnia , moje domowe biuro i kilka innych pomieszczeń .
- Kochanie nie gniewaj się . Byłam smutna i pomimo tego , że chciałam posprzątać , to nie mogłam . Cały czas myślałam o tobie . Gdzie jesteś , co się z tobą dzieje . Wybacz kochanie ! - chodziła za mną i tłumaczyła się jak głupia .
- Dobra ! Zamilcz ! - powiedziałem zdenerwowany . Usiadłem na łóżku , a moja kochana obok mnie . Wziąłem jej rączkę w swoje i zacząłem przedtem biorąc głęboki wdech , a później spokojny wydech :
- Nie przyjechałem tu z powodu kontroli czy po to żeby kłócić się z tobą o porządki . Niemniej jednak uważam , że to twój obowiązek , aby dom był czysty , schludny i zadbany . Jeśli nie możesz zrobić tego sama , to doskonale wiesz gdzie zadzwonić .
- Ale mama nie miałaby czasu , żeby przyjechać . W dodatku ten jej kręgosłup . - przerwała mi dając przy okazji kolejny popis swojej inteligencji .
- Chodziło mi o sprzątaczki . - spojrzałem na nią z lekkim rozbawieniem .
- Aa... - szepnęła i spojrzała w dół .
- Był tu dzisiaj James . - stwierdziłem - Tak ? - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem . Nie miałem pojęcia co miał oznaczać .
- Em... - jęknęła - Aaa tak ,tak . Był . - uśmiechnęła się sztucznie poprawiając włosy .
- Po co ? Doskonale wie , że nie ma mnie w domu . - powiedziałem . Byłem ciekaw czy powie prawdę czy zmyśli jakąś bajeczkę .
- No tak mnie odwiedził ... - to było najgorsze kłamstwo w całym jej życiu . Kiedyś była kreatywniejsza w swoich " intrygach " i była sporo sprytniejsza .
- Ariana ! Wy się nienawidzicie ! - krzyknąłem całkowicie rozbawiony . Kichnąłem . Cholerny kurz . Jak skończę z nią gadać to chyba wezmę się za sprzątanie tego burdelu mojej narzeczonej . Ona już dość zrobiła .
- Nathan , ty zostajesz ze mną, prawda ? Już nigdzie cię nie puszczę ! A Jai nie wiem po co przyszedł . Wszedł , zapytał się czy wróciłeś . Zadzwoniłam do ciebie . Potem wyszedł .- powiedziała błagalnym głosem . Westchnąłem .
Ariana jest czasem bardzo męcząca , ale to moja narzeczona . Jeszcze . Muszę się o nią troszczyć , bo gdyby coś nie wyszło z Bianką , to mam Arianę . To z nią planowałem żyć i nie mogę jej odrzucić dla niedawno poznanej , młodszej DZIEWCZYNY . Ariana to kobieta , dojrzała , piękna kobieta . Owszem , jest głupawa , ale ... Kocham ją . Tak . Kocham . Biankę też ... Znaczy ... Eh..
- Dobrze zostanę . - przytuliłem ją i ucałowałem czółko . Moja mała Ariana .
- Kocham cię pysiu . - szepnęła .
- Ciebie też kochanie . Ciebie też . - odszepnąłem gładząc jej plecki .
Potem zabrałem się za ten cały bajzel . Nie tego się spodziewałem . Myślałem , że przyjadę , pogadam z nią i pojadę z powrotem do Bianki . Właśnie ! Muszę do niej napisać , że jednak nie wrócę . Oby mnie zrozumiała . Nie chcę kolejnych damskich krzyków i humorków .
- Natahn ? - miałem już dzwonić , kiedy to Bianka zadzwoniła do mnie .
- Cześć Bianka ... - odparłem drapiąc się p ogłowie .
- Gdzie ty jesteś ? Jest grubo po północy , a ciebie nie ma ! - była zdenerwowana . Mam nadzieję , że tym , że nie wracam , a nie że się wykręcam .
- I nie wrócę ... Dzisiaj . - dodałem smutno . Chciałem wrócić , ale nie mogę . Mam swój dom na głowie . Nie mogę być z Bianka i Martynką całe dnie . Musze zająć się swoimi sprawami . Moja kancelaria . Jutro idę do pracy . Czas wrócić z " urlopu " .
- Jak jechałeś to mówiłeś co innego . - odparła jeszcze bardziej zezłoszczona .
- No tak, ale mam pracę . Wybacz . Ucałuj Martynkę . Zadzwonię jutro . Może nawet przyjadę tam do was . - mówiłem - Potrzebujecie czegoś ? - spytałem . Skoro już mam się do nich wybierać to kupię co tam chcą .
-Tak , potrzebujemy . - odpowiedziała smutna . Ja też byłem smutny , ale musi mnie zrozumieć . Mi też nie jest łatwo !
- Potrzebujemy ciebie Nathan ... - dlaczego to tak boli ?
- Ja was też . - Bianka jest dla mnie bardzo ważna , ale ona ma rodziców , którzy zajmą się nią . Dadzą jej pieniądze , a ja ? A ja mam cały dom na utrzymaniu , W dodatku muszę posprzątać za tego bałaganiarza .
- Przyjadę jutro . Obiecuję . - powiedziałem .
- Trzymam cię za słowo . Dobranoc . - dodała .
- Dobranoc Bianeczko . - rozłączyłem się i zabrałem się do roboty . Chciałem już kończyć te porządki . Grande sobie smacznie leży , a ja zapierdalam jak jakaś pokojówka !
Około drugiej w nocy poszedłem się umyć . Potem w końcu mogłem ułożyć się w mięciutkim , pachnącym łóżku . Grande spała i miałem nadzieję , że się nie obudzi i nie ze chce się jej uprawiać miłości . Nie mógłbym odmówić . Musiałbym to z nią zrobić , a nie mam sił na nocne igraszki . W dodatku po takim wysiłku jakim było sprzątanie .
Zamknąłem oczy i zasnąłem z nadzieją , że dzień dzisiejszy potoczy się dobrze . Oby tak było , bo mam już dość tych problemów . Ahh te kobiety .
- Kochanie nie gniewaj się . Byłam smutna i pomimo tego , że chciałam posprzątać , to nie mogłam . Cały czas myślałam o tobie . Gdzie jesteś , co się z tobą dzieje . Wybacz kochanie ! - chodziła za mną i tłumaczyła się jak głupia .
- Dobra ! Zamilcz ! - powiedziałem zdenerwowany . Usiadłem na łóżku , a moja kochana obok mnie . Wziąłem jej rączkę w swoje i zacząłem przedtem biorąc głęboki wdech , a później spokojny wydech :
- Nie przyjechałem tu z powodu kontroli czy po to żeby kłócić się z tobą o porządki . Niemniej jednak uważam , że to twój obowiązek , aby dom był czysty , schludny i zadbany . Jeśli nie możesz zrobić tego sama , to doskonale wiesz gdzie zadzwonić .
- Ale mama nie miałaby czasu , żeby przyjechać . W dodatku ten jej kręgosłup . - przerwała mi dając przy okazji kolejny popis swojej inteligencji .
- Chodziło mi o sprzątaczki . - spojrzałem na nią z lekkim rozbawieniem .
- Aa... - szepnęła i spojrzała w dół .
- Był tu dzisiaj James . - stwierdziłem - Tak ? - spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem . Nie miałem pojęcia co miał oznaczać .
- Em... - jęknęła - Aaa tak ,tak . Był . - uśmiechnęła się sztucznie poprawiając włosy .
- Po co ? Doskonale wie , że nie ma mnie w domu . - powiedziałem . Byłem ciekaw czy powie prawdę czy zmyśli jakąś bajeczkę .
- No tak mnie odwiedził ... - to było najgorsze kłamstwo w całym jej życiu . Kiedyś była kreatywniejsza w swoich " intrygach " i była sporo sprytniejsza .
- Ariana ! Wy się nienawidzicie ! - krzyknąłem całkowicie rozbawiony . Kichnąłem . Cholerny kurz . Jak skończę z nią gadać to chyba wezmę się za sprzątanie tego burdelu mojej narzeczonej . Ona już dość zrobiła .
- Nathan , ty zostajesz ze mną, prawda ? Już nigdzie cię nie puszczę ! A Jai nie wiem po co przyszedł . Wszedł , zapytał się czy wróciłeś . Zadzwoniłam do ciebie . Potem wyszedł .- powiedziała błagalnym głosem . Westchnąłem .
Ariana jest czasem bardzo męcząca , ale to moja narzeczona . Jeszcze . Muszę się o nią troszczyć , bo gdyby coś nie wyszło z Bianką , to mam Arianę . To z nią planowałem żyć i nie mogę jej odrzucić dla niedawno poznanej , młodszej DZIEWCZYNY . Ariana to kobieta , dojrzała , piękna kobieta . Owszem , jest głupawa , ale ... Kocham ją . Tak . Kocham . Biankę też ... Znaczy ... Eh..
- Dobrze zostanę . - przytuliłem ją i ucałowałem czółko . Moja mała Ariana .
- Kocham cię pysiu . - szepnęła .
- Ciebie też kochanie . Ciebie też . - odszepnąłem gładząc jej plecki .
Potem zabrałem się za ten cały bajzel . Nie tego się spodziewałem . Myślałem , że przyjadę , pogadam z nią i pojadę z powrotem do Bianki . Właśnie ! Muszę do niej napisać , że jednak nie wrócę . Oby mnie zrozumiała . Nie chcę kolejnych damskich krzyków i humorków .
- Natahn ? - miałem już dzwonić , kiedy to Bianka zadzwoniła do mnie .
- Cześć Bianka ... - odparłem drapiąc się p ogłowie .
- Gdzie ty jesteś ? Jest grubo po północy , a ciebie nie ma ! - była zdenerwowana . Mam nadzieję , że tym , że nie wracam , a nie że się wykręcam .
- I nie wrócę ... Dzisiaj . - dodałem smutno . Chciałem wrócić , ale nie mogę . Mam swój dom na głowie . Nie mogę być z Bianka i Martynką całe dnie . Musze zająć się swoimi sprawami . Moja kancelaria . Jutro idę do pracy . Czas wrócić z " urlopu " .
- Jak jechałeś to mówiłeś co innego . - odparła jeszcze bardziej zezłoszczona .
- No tak, ale mam pracę . Wybacz . Ucałuj Martynkę . Zadzwonię jutro . Może nawet przyjadę tam do was . - mówiłem - Potrzebujecie czegoś ? - spytałem . Skoro już mam się do nich wybierać to kupię co tam chcą .
-Tak , potrzebujemy . - odpowiedziała smutna . Ja też byłem smutny , ale musi mnie zrozumieć . Mi też nie jest łatwo !
- Potrzebujemy ciebie Nathan ... - dlaczego to tak boli ?
- Ja was też . - Bianka jest dla mnie bardzo ważna , ale ona ma rodziców , którzy zajmą się nią . Dadzą jej pieniądze , a ja ? A ja mam cały dom na utrzymaniu , W dodatku muszę posprzątać za tego bałaganiarza .
- Przyjadę jutro . Obiecuję . - powiedziałem .
- Trzymam cię za słowo . Dobranoc . - dodała .
- Dobranoc Bianeczko . - rozłączyłem się i zabrałem się do roboty . Chciałem już kończyć te porządki . Grande sobie smacznie leży , a ja zapierdalam jak jakaś pokojówka !
Około drugiej w nocy poszedłem się umyć . Potem w końcu mogłem ułożyć się w mięciutkim , pachnącym łóżku . Grande spała i miałem nadzieję , że się nie obudzi i nie ze chce się jej uprawiać miłości . Nie mógłbym odmówić . Musiałbym to z nią zrobić , a nie mam sił na nocne igraszki . W dodatku po takim wysiłku jakim było sprzątanie .
Zamknąłem oczy i zasnąłem z nadzieją , że dzień dzisiejszy potoczy się dobrze . Oby tak było , bo mam już dość tych problemów . Ahh te kobiety .
____________________________
Jest rozdział :)
Podoba się ?
Co powiecie o nowym wyglądzie bloga ? ;)
Do następnego
Liczę na komentarze :)
Jay I Ariana? Hmmmm... coś mi tu nie pasuje xD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle, wygląd bloga też dobry.
Do następnego :)
Ps. Wesołych Mikołajek jutro =D
Dziękuję .! :)
UsuńRównież życzę wesołych .! ♥