poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 20

**Nathan**
Przetarłem oczy . Przekręciłem się na drugi bok . Szukałem Bianki . W końcu natchnąłem się na jej ciało . Od razu ją do siebie przysunąłem i ukryłem twarz w zagłębieniu pomiędzy jej ramieniem , a głową . Ucałowałem w tym miejscu delikatną skórę i ponownie zasnąłem . 
- Nathan - ktoś szturchał moje ramie . Była to Bianka .
- Tak ? - spytałem zaspany .
- Wstawaj . Ubieraj się - otworzyłem oczy . Dziewczyna miała na sobie za dużą koszulę .
- Dlaczego ? W końcu jesteśmy razem ... Tego chciałaś ... Chyba ...Czemu ..?.- nie dała mi dokończyć .
- Mój ojciec jest w domu . Musisz jak najszybciej wyjść - powiedziała zbierając nasze ubrania z podłogi .
- Ale poczekaj - wstałem nie patrząc na to , że jestem zupełnie nagi , a dziewczyna mogła się przez to speszyć . Stanąłem na przeciwko niej i oparłem swoje czoło o jej czółko .
- Uprawialiśmy seks , nie możesz mnie tak po prostu wyrzucić . To było coś niesamowitego i chcę z tobą o tym pogadać . Musimy - pogłaskałem jej policzek i lekko musnąłem jej usta swoimi .
- Nie chce , ale muszę - powiedziała wręczając mi do rąk moje ubrania .
- Ubieraj się szybko - podeszła do drzwi - Wyjdź przez okno . Masz tam drabinę - dodała i wyszła nie mówiąc nic więcej.

Nie rozumiem tej dziewczyny . Najpierw chce mnie mieć dla siebie . To jestem . Kochamy się , a ona rano zamiast ze mną pogadać , to każe mi wyjść . Przez okno w dodatku . Nigdy nie rozumiałem kobiet , ale ona , moja , chyba moja Bianka jest ogromną zagadką . Nie udało mi się jej rozwiązać , lecz czuję , że jestem blisko . 
Tak jak nakazała mi dziewczyna zszedłem po drabinie i udałem się do domu . W końcu kac dał się w znaki . Moja głowa ! Całe szczęście , że po drodze była apteka . Zakupiłem tam potrzebne leki i wyszedłem połykając tabletki .

W domu czekała mnie ogromna awantura . Matka Ariany jak zwykle nie dała za wygraną i zaczęła mnie o wszystko wypytywać . Nazmyślałem coś , w co uwierzyła i miałem święty spokój . Musiałem jednak spory czas siedzieć z Arianą i rozmawiać o naszym ślubie , co do którego nabrałem ponownie niepewności .
- Ariana .. - zacząłem . Postanowiłem jej w końcu powiedzieć prawdę .
- Tak kochanie ? - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie .
- Zanim weźmiemy ten ślub , musisz o czymś wiedzieć - zacząłem .
- Kotku , to na pewno nic nie zmieni . Nie musisz mi nic mówić - muszę , muszę Ariana .
- Ah... Ariana ... - spojrzała na mnie - Nie byłaś jedyną kobietą z moim życiu .
- Ojć Nathan ... To oczywiste , ze taki przystojniak jak ty miał przede mną dziewczyny . To normalne. Nie masz się czym przejmować - zaśmiała się .
- Ariana ... Źle mnie zrozumiałaś - dodałem , a ona od razu spoważniała - Będąc z tobą , od pewnego czasu miałem kochankę .


Wiem , krótki , do .. do śmieci .
Nie było rozdziału ponieważ 
w niedzielę miałam chrzciny u brata
potem pojechałam do babci i tak do 20 siedziałam.

1 komentarz:

  1. Hahaha to wyjście przez okno po drabinie mnie rozwaliło! =D Ciekawe jak zareaguje Ari na tą wiadomość zresztą ona też święta nie jest...
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń